Nauczanie św. Jana Pawła II - katecheza 27.01.1988 r.
Przypominamy niektóre wątki nauczania św. Jana Pawła II. W trakcie środowej katechezy, wygłoszonej 27 stycznia 1988 r., papież mówił o Jezusie Chrystusie - prawdziwym Bogu i prawdziwym człowieku. Oto fragment tego wystąpienia:
„Jezus Chrystus - prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek: oto centralna tajemnica naszej wiary (...). Jezus, który przez wszystko to, co czyni i czego nucza, daje świadectwo o sobie jako o Synu Bożym, równocześnie występuje i daje się poznać jako prawdziwy człowiek. Cały Nowy Testament, a zwłaszcza Ewangelie, bezspornie potwierdzają tę prawdę, której sam Jezus jest w pełni świadomy i którą Apostołowie i Ewangeliści znają, przyjmują i głoszą bez cienia wątpliwości. (...)
Zagadnienie prawdziwego człowieczeństwa Syna Bożego wymaga dziś wyjaśnienia, ze względu na rozpowszechnioną tendencję do dostrzegania w Jezusie i ukazywania Go tylko jako człowieka, niezwykłego wprawdzie i nadzwyczajnego, ale zawsze i tylko człowieka. Ta tendencja, charakterystyczna dla czasów współczesnych, jest niejako przeciwieństwem prądu zwanego «doketyzmem», który pojawił się w różnych formach w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Według «doketów» Jezus Chrystus był człowiekiem «pozornym», to znaczy miał wygląd człowieka, ale w rzeczywistości był wyłącznie Bogiem.
W obliczu tych diametralnie różnych poglądów Kościół z całą stanowczością wyznaje i głosi prawdę o Chrystusie, Bogu-Człowieku: prawdziwym Bogu i prawdziwym człowieku; o jednej Osobie, o Boskiej Osobie Słowa, która - jak uczy katechizm istnieje w dwóch naturach: Boskiej i ludzkiej. Jest to głęboka tajemnica naszej wiary, która jednak zawiera w sobie wiele światła. (...)
Łukasz ewangelista mówi o narodzeniu z niewiasty wówczas, gdy opisuje wydarzenia nocy betlejemskiej: «Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie» (Łk 2,6-7). Ten sam Ewangelista mówi, że ósmego dnia po urodzeniu Dziecię zostało poddane obrzezaniu, podczas którego «nadano Mu imię Jezus» (Łk 2,21). Czterdziestego dnia, zgodnie z Prawem Mojżeszowym, Jezus został ofiarowany w świątyni jerozolimskiej jako «pierworodny» (...).
Spójrzmy teraz na dorosłego Jezusa, jakim najczęściej ukazują Go Ewangelie. Będąc prawdziwym człowiekiem, człowiekiem z ciała (...), Jezus znał uczucie zmęczenia, głodu i pragnienia. (...)
Tak więc Jezus posiada ciało, które podlega zmęczeniu, odczuwa cierpienie, jest ciałem śmiertelnym. Tym ciałem, które na koniec zostaje poddane męce biczowania, ukoronowania cierniem, a wreszcie ukrzyżowania. Umierając na krzyżu w straszliwej agonii, Jezus mówi: «Pragnę» (J 19,28) i tym słowem daje ostatni, bolesny i przejmujący wyraz prawdy o swym człowieczeństwie.
Tylko prawdziwy człowiek mógł cierpieć tak, jak cierpiał Jezus na Golgocie, tylko prawdziwy człowiek mógł umierać tak, jak On umierał. Jego śmierć stwierdziło wielu naocznych świadków i to nie tylko przyjaciół i uczniów. (...)
Zmartwychwstanie jest kolejnym potwierdzeniem prawdziwego człowieczeństwa Jezusa. Jeśli Słowo przez narodziny w czasie «stało się ciałem», to przez zmartwychwstanie powróciło do swego ludzkiego ciała. Tylko prawdziwy człowiek mógł cierpieć i umrzeć na krzyżu, tylko prawdziwy człowiek mógł zmartwychwstać. Zmartwychwstać znaczy powrócić do życia w ciele. Ciało to może ulec przeobrażeniu, może zyskać nowe właściwości i moce, może wreszcie dostąpić chwały życia wiecznego (jak przy wniebowstąpieniu Chrystusa i przyszłym zmartwychwstaniu wszystkich ludzi), ale zawsze jest to ciało naprawdę ludzkie. Wszak Apostołowie spotykają zmartwychwstałego Chrystusa, widzą Go, dotykają blizn po ukrzyżowaniu, On zaś nie tylko rozmawia z nimi przez dłuższy czas, ale nawet przyjmuje od nich pokarm: «Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich» (Łk 24, 42-43). Na koniec Chrystus, w tym ciele, które choć zmartwychwstało i dostąpiło wiecznej chwały, pozostało ciałem prawdziwego człowieka, wstępuje do nieba, by zasiąść «po prawicy Ojca».
Tak więc - prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Ani człowiek pozorny, ani «zjawa» (..), ale człowiek prawdziwy. Takim poznali Go Apostołowie i grupa wierzących, którzy utworzyli zalążek Kościoła. I tak Go nam przedstawili w swoich świadectwach. Wszystko to pozwala nam stwierdzić, że nie ma w Chrystusie sprzeczności pomiędzy tym, co Boskie, a tym, co ludzkie. Jeśli człowiek od początku został stworzony na Boży obraz i podobieństwo (...), a więc to, co ludzkie, może wyrażać także to, co Boskie, tym bardziej prawidłowość ta mogła urzeczywistnić się w Chrystusie. On objawił swoje Bóstwo poprzez swoje człowieczeństwo, poprzez życie prawdziwie ludzkie. Jego człowieczeństwo posłużyło objawieniu Jego Boskości: Osoby Słowa - Syna.
Równocześnie jako Bóg-Syn nie był przez to w mniejszym stopniu człowiekiem. Aby objawić swoje Bóstwo, nie musiał ograniczyć swego człowieczeństwa. Co więcej, właśnie dlatego był On w pełni człowiekiem, że przybierając ludzką postać w jedności z Boską Osobą Słowa, zrealizował w sobie pełnię ludzkiej doskonałości. Jest to antropologiczny wymiar chrystologii, do którego przyjdzie nam jeszcze powrócić".