Wpływ tzw. pentekostalizacji na życie Kościoła w Polsce
O pozytywnych i negatywnych wpływach tzw. pentekostalizacji na życie Kościoła w Polsce mówił 10 kwietnia w Warszawie, podczas obrad wyższych przełożonych żeńskich zgromadzeń zakonnych, bp Andrzej Czaja, przewodniczący Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski.
Przypomnijmy, że pentekostalizmem nazywa się ruch religijny, który zrodził się na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych, w nurcie ewangelikalnego protestantyzmu. Ruch ten przyznaje centralne miejsce wydarzeniu Pięćdziesiątnicy, tajemnicy wylania Ducha Świętego na apostołów. Stąd nazwa: „ruch zielonoświątkowy".
Jak tłumaczył bp Czaja pentekostalizacja może mieć także dobry wpływ na Kościół katolicki. Wymienił w tym kontekście: mocne akcentowanie osobistej relacji z Jezusem, otwarcie na działanie Ducha Świętego czy nacisk na teologię słowa Bożego. Natomiast obawy co do wpływów ruchów pentekostalnych wynikają z obecnego tam przesadnego akcentowania doświadczenia religijnego konkretnego lidera prowadzącego grupę. Jest to niekiedy źródłem przedmiotowego potraktowania słowa Bożego. - Czasami używa się słowa Bożego dla potwierdzenia prawdziwości mojego przeżycia religijnego, a z tego przeżycia robi się normę postępowania własnego lub całej wspólnoty - wyjaśniał biskup opolski.
Jego zdaniem, kładąc akcent na doświadczenie osobiste, ruchy pentekostalne lekceważą tradycję i refleksję teologiczną na rzecz tego, co się przeżywa, a więc emocji. To z kolei powoduje wyłączenie zdrowego rozsądku i refleksji nad przeżywaniem swojej wiary. - W konsekwencji mamy takie różne zjawiska jak tarzanie się po podłodze czy inne dziwne zachowania - wskazywał biskup, przywołując zjawisko określane jako „Toronto Blessing" („Błogosławieństwo z Toronto" - nabożeństwa, które pojawiło się na początku 1994 r. w jednym ze zborów zielonoświątkowych w Kanadzie. W trakcie modlitwy uczestnicy tracili przytomność, padali na ziemię, wpadali w euforyczne stany itp.).
Próbując wyjaśnić popularność ruchów pentekostalnych bp Czaja ocenił, że przyciągają one ofertą szczęścia, przebaczenia, zdrowia. Z tego właśnie wynika, jego zdaniem, popularność modlitw o uzdrowienie, uwolnienie itd.
- To, co mnie niepokoi, to próby wplatania w liturgię Mszy św. - której kształt Kościół dokładnie określa - jakichś dodatkowych modlitw czy rytuałów. Tak, jakby sama Msza św. nie wystarczała. W ten sposób deprecjonuje się wartość sakramentów, a jednocześnie podważa skuteczność ich działania, a wprowadza się jakieś „sakramentalia" czy różne inne ryty - mówił bp Czaja, wspominając także zakazaną przez Episkopat tzw. „spowiedź furtkową".
Pytany o ocenę tzw. Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie z punktu widzenia nauki wiary bp Czaja stwierdził, że praktyki różnych tego rodzaju nabożeństw, a nawet Mszy są niepokojące. - Nie ma czegoś takiego jak Msza św. z modlitwą o uzdrowienie. Każda Msza jest bowiem więcej niż uzdrowieniem - jest zbawcza, jest zbawieniem. Elementem zbawienia jest uzdrowienie, oczywiście wszystko według woli Bożej - tłumaczył przewodniczący Komisji Nauki Wiary KEP. Dodał, że psychomanipulacją jest ogłaszanie podczas Mszy czy nabożeństw o uzdrowienie, że oto w tej chwili Pan Bóg uzdrawia tego czy innego, konkretnego uczestnika takiej modlitwy. Potem „ogłasza się uzdrowienia, a nikt tego nie weryfikuje". W tle tego typu działań, zdaniem hierarchy, widać niebezpieczną tendencję do sprowadzania chrześcijaństwa na poziom terapii czy zaspokajania podstawowych ludzkich pragnień i potrzeb: zdrowia, szczęścia, przebaczenia.
Bp Czaja zapowiedział, że Komisja Nauki Wiary KEP, we współpracy z Zespołem ds. Nowej Ewangelizacji, opracuje dokument poświęcony kryteriom eklezjalności wspólnot w Kościele.