Kazanie papieża Franciszka w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki
Pozwólmy się wziąć w objęcia i prowadzić za rękę Matce Bożej i naszej, gdyż trzymając się Jej, pokonamy najciaśniejsze zakręty historii. Niech Ona nas prowadzi, abyśmy odkryli łączące nas więzy - zaapelował papież Franciszek w kazaniu podczas Mszy św., której przewodniczył w bazylice św. Piotra 1 stycznia, w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki.
Papież podkreślił, że Bóg nie jest odległym panem, który żyje samotnie w niebie, lecz jest Miłością wcieloną, zrodzoną tak jak my, z matki, aby być bratem każdego z nas. - Siedzi na kolanach swojej matki, która jest także naszą matką, i stamtąd obdarza ludzkość nową czułością. A my lepiej rozumiemy Bożą miłość, która jest miłością ojcowską i macierzyńską, jak miłość matki, która nie przestaje wierzyć w swoje dzieci i nigdy ich nie opuszcza - mówił Franciszek.
Zauważył, że zwłaszcza w chwilach potrzeby, kiedy jesteśmy uwikłani w najbardziej skomplikowane zawiłości życia, słusznie spoglądamy na Matkę Bożą. Wspaniale jest jednak przede wszystkim pozwolić, by Matka Boża patrzyła na nas, bo kiedy na nas spogląda, widzi nie grzeszników, ale dzieci. - To macierzyńskie spojrzenie, które wzbudza zaufanie, pomaga wzrastać w wierze. Wiara jest więzią z Bogiem, obejmującą całą osobę i która dla strzeżenia jej wymaga opieki Matki Bożej. Jej matczyne spojrzenie pomaga nam postrzegać siebie jako umiłowane dzieci w wiernym ludzie Bożym i miłować się nawzajem, niezależnie od ograniczeń i nastawienia każdego z nas. Matka Boża zakorzenia nas w Kościele, gdzie jedność liczy się bardziej niż różnorodność i zachęca nas do troszczenia się o siebie nawzajem. Spojrzenie Maryi przypomina, że dla wiary istotna jest czułość, która stawia tamę letniości. Czułość: Kościół czułości.
Czułość - słowo, które wielu próbuje dzisiaj usunąć ze słownika. Kiedy w wierze jest miejsce dla Matki Bożej, nigdy nie traci się centrum: Pana, ponieważ Maryja nigdy nie wskazuje na siebie, ale na Jezusa; i na braci, ponieważ Maryja jest matką - tłumaczył Ojciec Święty.
Jego zdaniem świat, który patrzy w przyszłość bez spojrzenia matczynego, jest krótkowzroczny. Być może powiększy zyski, ale nie będzie już umiał widzieć w ludziach dzieci. Będą korzyści, ale nie dla wszystkich.
Będziemy mieszkać w tym samym domu, ale nie jako bracia. Rodzina ludzka, jak zaznaczył papież, opiera się na matkach.
- W dzisiejszym rozczłonkowanym życiu, w którym grozi nam utrata wątku, istotne znaczenie ma objęcie Matki. Wokół jest tyle rozproszenia i samotności: cały świat jest ze sobą połączony, ale wydaje się coraz bardziej rozdarty. Musimy powierzyć się Matce. W Piśmie Świętym obejmuje Ona wiele konkretnych sytuacji i jest obecna tam, gdzie jest taka potrzeba: udaje się do swojej kuzynki Elżbiety, przychodzi z pomocą nowożeńcom z Kany, dodaje otuchy uczniom w Wieczerniku... Maryja jest lekarstwem na samotność i dezintegrację. Jest Matką pocieszenia, która jest z tym, kto jest sam. Wie, że aby pocieszyć, nie wystarczają słowa, potrzebna jest obecność i jest obecna jako matka. Pozwólmy Jej ogarnąć nasze życie. W hymnie Salve Regina nazywamy Ją „naszym życiem": wydaje się to przesadą, ponieważ to Chrystus jest życiem, ale Maryja jest tak z Nim zjednoczona i tak bliska nam, że nie ma nic lepszego niż złożenie życia w Jej rękach i uznanie Jej za „życie, słodkość i nadzieję naszą" - mówił papież.