Spotkanie Plenarne Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich
Wyzwaniom społecznym, jakie stoją przed ruchami, poświęcone było listopadowe Spotkanie Plenarne Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich. Rozmawiano także na temat obecności w ruchach ludzi młodych.
Specjalnym gościem spotkania był abp Józef Kupny, metropolita wrocławski, delegat KEP ds. Ruchów i Stowarzyszeń oraz delegat KEP ds. Społecznych. W swojej konferencji podkreślił, że członkowie ruchów powinni poznawać społeczną naukę Kościoła, a potem realizować ją w praktyce. Jest to ważny wymiar formacji w ruchach. - Trzeba uczyć działania w duchu solidarności z innymi, kształtować postawy zaangażowania na rzecz dobra wspólnego, na rzecz ubogich i potrzebujących, a nie bezwzględnej rywalizacji i konkurencji - mówił abp Kupny i dodał, że chrześcijańska odpowiedzialność za Ojczyznę domaga się od świeckich zaangażowania w politykę, podejmowania inicjatyw gospodarczych oraz obecności w mediach, kulturze i sztuce.
Prelegent zachęcił także ruchy do aktywnego włączenia się w obchody 100 - lecia odzyskania niepodległości. Jego zdaniem ważne jest również zasypywanie i łagodzenie istniejących podziałów w społeczeństwie. Zachęcił do modlitwy o jedność.
O obecnej sytuacji w ruchach i stowarzyszeniach mówił o. Adam Schulz SJ, przewodniczący Ogólnopolskiej Rady Ruchów Katolickich. Poinformował, że systematycznie rośnie ilość członków ruchów i stowarzyszeń katolickich.
Obecnie jest ich w Polsce ponad 3 700 000. Powstaje dużo nowych małych grup i wspólnot, ale rozwijają się również starsze ruchy. Szczególnie dynamiczny rozwój dotyczy ruchów skupionych wokół kultu Matki Bożej i Jezusa Miłosiernego.
Mówiąc o zadaniach, jakie obecnie stoją przed ruchami, o. Adam wyszczególnił następujące elementy:
1. Potrzeba ludzi towarzyszących duchowo innym. Jest za mało kierowników duchowych, a trzeba pamiętać, że mogą nimi być również ludzie świeccy. - Już najwyższy czas, aby świeccy zaczęli pomagać innym na drodze rozwoju wiary. Z tym, że ma to być towarzyszenie, a nie manipulowanie drugim człowiekiem. Mamy mu towarzyszyć w dużej pokorze, pamiętając, że postęp człowieka następuje powoli, etapami. Dlatego do towarzyszenia duchowego potrzebna jest cierpliwość - mówił o. Schulz.
2. Trzeba budzić w ludziach pragnienie Boga i tęsknotę za Nim. Dlatego tak ważne są różne wydarzenia, spotkania, które może nie od razu i nie wprost będą mówić o Bogu, ale otworzą człowieka na transcendencję, na wartości przekraczające doczesność.
3. Trzeba ukazywać ludziom duchowość i specyfikę powołania człowieka świeckiego. Wiele osób, szczególnie młodych, nie rozumie, czym jest powołanie świeckiego. Jak słyszą słowo „powołanie", od razu kojarzy się im ono z kapłaństwem lub zakonem.
4. Trzeba uczyć innych samodzielnego i twórczego myślenia. Z badań socjologicznych wynika, że 30 lat temu było około 15% samodzielnie myślących Polaków. Obecnie jest ich około 5, 6%. - Reszta myśli tak, jak im to podają media lub przeciw temu. Nie mają wyrobionego swojego punktu widzenia na daną sprawę. Dziś samodzielne myślenie jest bardzo trudne, bo zalewa nas mnóstwo wydarzeń i problemów, do których trzeba się ustosunkować, a nie ma na to za bardzo czasu - tłumaczył o. Adam.
Jak zauważył, żyjemy obecnie w epoce postprawdy. Dla wielu ludzi prawda się nie liczy, a istotne jest tylko to, co jest po prawdzie, czyli kłamstwo. Widać to szczególnie w polityce i mediach, gdzie charakterystyczne jest odwoływanie się do emocji, lęków, a nie uczciwe poszukiwanie prawdy. - Kościół przez wieki uczył ludzi myśleć i my teraz też musimy to robić. Jeżeli tego nie zrobimy, to będziemy mieć coraz głupszych obywateli i będziemy temu współwinni. Receptą na postprawdę jest życie w prawdzie, uczenie mówienia prawdy i zgłębianie prawdy - podkreślał jezuita.
5. Trzeba uczyć ludzi życia zgodnie z własnym sumieniem. Dziś wiele osób w ogóle nie wie, co to jest sumienie. Utożsamiają je błędnie np. z poczuciem winy lub z własnymi przekonaniami. - Przekonanie jest to osobiste spojrzenie na daną rzeczywistość, własna ocena tego, co się dzieje i wydanie swojej opinii na ten temat. I to jest opinia. Natomiast sumienie to jest głos Boga w nas na dany temat. A więc nie opinie, ale głos Boga! - tłumaczył o. Adam. Podkreślił, że dojrzałe sumienie ukazuje, co jest dobre, aby to rozwijać i kontynuować, ale także co jest złe, aby się z tego nawrócić. Ale nie potępia, tylko wskazuje drogę wyjścia z danej złej sytuacji. Niedojrzałe sumienie ukazuje natomiast tylko zło.
6. Żyjemy w czasie różnych wojen na świecie (cyfrowej, gospodarczej, domowej w różnych krajach, terrorystycznej, polsko - polskiej). Jak na to reagować? Pan Jezus bardzo różnie działał w sytuacjach konfrontacji. Czasami podejmował konfrontację, prowadząc dialog z oponentami, ale czasami milczał, czasami biczem przepędzał przekupniów ze świątyni. Złego ducha wyrzucał od razu. Niekiedy unikał ostrych konfrontacji, bo tego chciał Ojciec. Podobnie i my, stojąc w obliczu różnych konfliktów, musimy rozeznawać, jak w danej sytuacji postąpić. Nie ma jednaj recepty.
- Warto podjąć dzieło pojednania, przypominając o godności każdego człowieka, bez względu na jego opcję polityczną. Bardzo ważne jest też przebaczenie w wymiarze społecznym. Trzeba łagodzić nadmierne, polityczne emocje. Bo my głównie rozmawiamy emocjami, a nie merytorycznie omawiamy sprawy. Merytoryczność jest tylko „ubrankiem", w którym przekazujemy sobie nawzajem emocje. To jest właśnie ta postprawda, gdzie prawda się nie liczy, a najważniejsze są emocje.
Dlatego trzeba szukać i wskazywać pola możliwe i niezbędne do współpracy ponad podziałami. Nie możemy uznać, że już nie ma żadnego pola, gdzie możemy współpracować. Trzeba chronić życie publiczne przed zbędnym upolitycznieniem. Polityka jest ważna i potrzebna, ale nie może być wszechobecna, nie może być tak, że każda czynność ma od razu wymiar polityczny. Ważna jest wiara w możliwość dialogu i pojednania - tłumaczył o. Schulz. Jego zdaniem istotna jest również pomoc ruchów udzielana: uchodźcom i emigrantom, małżeństwom w kryzysie, parom niesakramentalnym.
W kolejnej konferencji o. Adam Schulz mówił o wyzwaniach związanych z pracą z ludźmi młodymi (do około 30. roku życia) w ruchach. - Przede wszystkim ważne jest, aby być z młodymi, towarzyszyć im. Nie tyle coś robić dla nich, ale być z nimi. Dzięki temu można zrozumieć ich kulturę, język, opinie na różne tematy, a potem się do tego ustosunkować. Ale najpierw dać im czas, wysłuchać, a potem ewentualnie zainspirować - mówił jezuita i dodał, że młodzi są wrażliwi na niesprawiedliwość społeczną, biedę, zakłamanie elit, ekologię, patriotyzm. Chętnie angażują się w prace społeczne i charytatywne, ale na określony czas. - I to powinno być w tej chwili naszą główną propozycją dla nich. Włączajmy ich w konkretne projekty apostolskie - podkreślił o. Adam.