4. rocznica śmierci Prymasa Józefa Glempa
4. rocznica śmierci Prymasa Józefa Glempa
Pan Bóg odzierał Prymasa Józefa Glempa z różnych godności, zabierał mu również zdrowie, lecz ksiądz kardynał odchodził „z klasą" - mówił w archikatedrze św. Jana w Warszawie bp Michał Janocha, biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej, podczas Mszy św. za zmarłego cztery lata temu kard. Glempa.
Kaznodzieja przypomniał dzieje powstawania Kościoła nad Wisłą. Zwrócił uwagę, że Warszawa była w średniowieczu prawdopodobnie jedyną stolicą Europy, która nie miała swojego biskupstwa, należała bowiem do archidiecezji poznańskiej. - Paradoks historii polega na tym, że naszą diecezję i archidiecezję stworzyli właściwie zaborcy, którzy nie mieli wcale intencji dobra Kościoła - mówił bp Janocha.
Przypomniał, że stworzenie diecezji warszawskiej wymógł na papieżu cesarz pruski, by dopasować kościelny podział administracyjny do zdobytych podczas rozbioru ziem. Potem w zaborze rosyjskim car Aleksander I skłonił papieża, aby biskupstwo warszawskie uczynić archidiecezją. - Zapewne nie przypuszczał, że z tej stolicy wyjdą postaci, które będą potrafiły powiedzieć „non possumus": św. abp Zygmunt Szczęsny Feliński i Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński.
Zdaniem biskupa Janochy, taką postacią był również prymas Józef Glemp. - Kiedy arcybiskup Gniezna i Warszawy 21 września 1981 roku przekraczał progi naszej katedry, podczas swego ingresu, rozpoczynał się nowy rozdział tego Kościoła i naszej ojczyzny. Nikt wtedy nie sądził, że ten wielki zryw „Solidarności" już za parę miesięcy tak tragicznie się skończy, i że temu młodemu biskupowi przyjdzie być poniekąd „Interrexem", który będzie pośredniczyć w rozmowach i jednać zgromadzonych po dwóch stronach barykad - powiedział biskup.