Rekolekcje w Loretto 6 - 9 lipca 2017
Zakończyły się rekolekcje sodalicyjne w Loretto koło Wyszkowa
Od 6 do 9 lipca w Loretto trwały nasze tegoroczne wyjazdowe rekolekcje sodalicyjne, które prowadził ks. dr Mariusz Szmajdziński, biblista. Przedstawiamy skrótowe omówienie konferencji i homilii księdza rekolekcjonisty.
Głównym tematem rekolekcji były kobiety, bohaterki Starego Testamentu, w pewnym sensie nasze matki w wierze, będące w różnych aspektach zapowiedziami Matki Bożej. Większość kobiet starotestamentalnych, chociaż są oczywiście wyjątki, charakteryzuje się pięknem, pokorą, cichością, a zarazem głęboką i silną wiarą. Jednak zwykle nie mówi się o nich zbyt dużo i wydaje się, jakby były nieco na marginesie wydarzeń.
Wynika to przede wszystkim z faktu, że w czasach biblijnych (zwłaszcza w Starym Testamencie) kobiety nie miały takich samych praw i przywilejów, jak mężczyźni. Dotyczyło to życia rodzinnego (np. brak możliwości dziedziczenia), małżeńskiego (np. brak możliwość rozwiedzenia się), społecznego, czy religijnego. Kobieta więc pozostawała zależna od mężczyzny - swojego ojca, brata, męża, syna, pana.
- Trzeba jednak zdecydowanie wykluczyć jakąkolwiek formę celowej i świadomej dyskryminacji czy poniżania kobiet w Starym Testamencie. Kobieca godność została już ustalona i objawiona w dziele stwórczym. Człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, został stworzony jako mężczyzna i kobieta. Ona uczyniona z boku mężczyzny stała się „odpowiednią pomocą dla niego", to znaczy żoną, z którą stanie się on „jednym ciałem". Pełnia człowieczeństwa wyłania się zatem w byciu razem.
Skoro człowiek został stworzony na obraz Boga, który jest miłością, to potrzebuje drugiego człowieka, aby mógł kochać i być kochanym. W tym tkwi tajemnica wyrażona w słowach: „odpowiednia pomoc". Kobieta staje się towarzyszką mężczyzny, a więc bardzo bliską osobą, z którą się dzieli zarówno dobry, jak i zły los, podejmuje się wspólne działanie i dąży się do tego samego celu - mówił ks. Szmajdziński. Zaznaczył, że kobiety pełniły różne funkcje, zwłaszcza wewnątrz rodziny. Były one córkami, siostrami, żonami, matkami, wdowami. Dla każdego z tych stanów były osobne przepisy w Prawie Mojżesza, które prowadziły do wytworzenia kobiecego ideału. Wyrażał się on w dziewictwie w przypadku młodej dziewczyny i narzeczonej, wierności w przypadku małżonki i płodności w przypadku matki. Dlatego Prawo broniło kobiety przed gwałtem, nieuzasadnionym porzuceniem i wszelką niesprawiedliwością. W sposób szczególny były brane w obronę wdowy. Mężczyzna był zobowiązany do zapewnienia należytej opieki kobiecie, która stanowiła jego własność.
- Dla komplementarnego obrazu kobiety w Biblii - tłumaczył ks. rekolekcjonista - należy zaznaczyć, że wiele tekstów Pisma św. świadczy o społecznej równości, a nawet dominacji kobiet. Znane są królowe, które będąc u boku swojego męża-króla, faktycznie sprawowały władzę w państwie (np. Jezebel, Attalia). W tej roli zapisały się niesławnie. Stanowiły one jednak, w większości przypadków, chlubną kartę w historii biblijnego Izraela. W trudnych chwilach zastępowały mężczyzn, podejmując wręcz zakazane im role lub odwołując się do atutów swojej kobiecości. Inne wykazywały się dzielnością i bohaterstwem w obliczu niebezpieczeństwa, które paraliżowało mężczyzn. Do grona tych dzielnych niewiast należą między innymi: Miriam, Debora, Jael, Chulda, Judyta, Estera, matka siedmiu synów machabejskich. Dobre i wierne żony i matki pełniły też wielką rolę w cichości zacisza rodzinnego, będąc dobrymi i skutecznymi doradczyniami dla swoich mężów i synów (Sara, Rebeka, Rachela, Tamar, Rut, Abigail, Batszeba).
Zanim jednak ks. rekolekcjonista omówił niektóre postaci kobiece Starego Testamentu swoją pierwszą homilię poświęcił ofierze Abrahama. Jest to jeden z najważniejszych, a być może nawet najważniejszy, tekst Starego Testamentu, będący zapowiedzią samego Misterium Paschalnego Jezusa Chrystusa. Jak wiemy: Bóg wystawił Abrahama na próbę. Oto ma złożyć w ofierze swojego jedynego syna Izaaka. - My, czytelnicy Pisma św., wiemy, że to jest wystawienie na próbę, doświadczenie. Ale Abraham o tym nie wie. Czytając Biblię warto pamiętać, że jest różnica pomiędzy wiedzą czytelnika, a wiedzą bohatera opowiadania. Gdyby to opowiadanie zaczynało się od słów „Bóg rzekł", to nasza wiedza i wiedza bohatera byłaby ta sama. Tutaj tak nie jest. Abraham nie wie, że to jest próba, odczytuje to jako faktyczne polecenie. My natomiast wiemy, że to jest próba dla Abrahama - tłumaczył rekolekcjonista.
Jak podkreślił, czytając ten tekst w odniesieniu do naszego życia, można powiedzieć, że historia Abrahama jest również opowieścią o próbach, które spotykają także nas. - Doświadczamy przecież różnych wydarzeń, o których, tak jak Abraham, nie wiemy od razu, że są próbą. Jakąś niesamowicie trudną sytuację (ciężka choroba, opuszczenie przez bliską osobę, dramat rodzinny), odbieramy jako wyrok Boży, karę Bożą itp. Warto w takich sytuacjach zastanowić się, czy to nie jest sprawdzian naszej wiary, jak będziemy postępowali w tej sytuacji, a nie kara Boża. Jeżeli wykażemy się wiarą, to stokroć więcej otrzymamy, niż wcześniej, przed tym wydarzeniem - mówił ks. Szmajdziński. Ale ostatecznie ofiara Abrahama jest także próbą dla samego Boga.
Widzimy Abrahama i Izaaka. Izaak niesie drewno na swoich plecach i wchodzi na szczyt góry. - Sytuacja ta powtórzy się wiele wieków później, gdy na górę będzie także wchodził Syn, jedyny Syn swojego Ojca, niosąc drewno na swoich plecach, niosąc krzyż. To oczywiście Jezus Chrystus.
Abraham był posłuszny poleceniu Boga i gotowy do złożenia Mu tak wielkiej ofiary - swojego syna. Tym bardziej Bóg, który nieskończenie przewyższa człowieka, gdy nadeszła pełnia czasu, też był gotowy do złożenia ofiary ze swojego syna. Bóg Ojciec, tak jak Abraham, szedł ze swoim Synem Jezusa Chrystusem i był z Nim w momencie przybijania do krzyża. Z tym, że Abraham został oszczędzony od doświadczenia śmierci swego syna, a Bóg, jak mówi św. Paweł, swojego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał. I tu objawia się Boże miłosierdzie - opowiadał ks. Mariusz.
Dalsza część rekolekcji poświęcona była wspomnianym już postaciom niektórych biblijnych kobiet, które można uznać za zapowiedzi Maryi.
Najpierw rekolekcjonista omówił historię Judyty. Czytamy, że wojska okrutnego wodza asyryjskiego Holofernesa rozpoczęły oblężenie Betulii, miasta w Izraelu. Ludność uznała jego obronę za bezsensowną i zaczęła żądać ogłoszenia kapitulacji. Wśród ogólnego lamentu zdecydowanie wystąpił kapłan Ozjasz, który zachęcał do męstwa i cierpliwości. Wyznaczył on czas na pięć dni, spodziewając się, że w tym czasie nastąpi cudowne wydarzenie, które będzie dziełem Boga, i nie dojdzie do zagłady albo uprowadzenia w niewolę.
- Jest to pierwszy wyraz wiary w tej Księdze - mówił ks. Szmajdziński. - Właśnie w tym momencie pojawia się Judyta, młoda owdowiała Żydówka. Najpierw w zdecydowanych słowach zgromiła ona swoich rodaków, że brak im należytej ufności względem Boga, a ponadto wystawiają Go na próbę. Odwołała się ona do historii Patriarchów, których Bóg „niegdyś doświadczył w ogniu, wystawiając na próbę ich serca". To samo, według Judyty, dzieje się obecnie. Następnie Judyta informuje mieszkańców Betulii, że zamierza udać się do obozu Holofernesa, aby tam dokonać „czynu, który przejdzie do pamięci na wszystkie pokolenia". Swoją misję poprzedza długą modlitwą, która się zbiegła ze składaniem ofiar w Świątyni Jerozolimskiej. Wyraża w niej wiarę w Boga, który nigdy nie opuścił swojego ludu, a ponadto od którego zależne są wszystkie wydarzenia. On jest „Panem pokornych, wspomożycielem poniżonych, opiekunem słabych, obrońcą odrzuconych i wybawcą tych, co utracili nadzieję". Judyta jest więc starotestamentową pokorną służebnicą Pańską, która pragnie pełnić wolę Bożą, a to, co jest jej zamysłem, chce by pozostało z wolą Stwórcy zgodne. Dopiero wówczas przystąpiła do realizacji swojego planu.
A plan ten był następujący: Judyta, ubrawszy się w najlepsze stroje i najpiękniejsze klejnoty, udała się wraz ze swoją służącą do obozu Holofernesa, zabierając w wielkich torbach ze sobą żywność, która według Prawa uchodziła za rytualnie czystą. Od pierwszego spotkania z wrogim wojskiem wzbudziła wielki podziw swoją urodą. Tak trafiła przed Holofernesa. Udając całkowicie mu oddaną, zapewniła, że Bóg postanowił oddać mu w ręce nie tylko Betulię, ale całą ziemię Izraela, a ona chce w tym dopomóc. Rozpozna ona czas, w którym zgodnie z wolą Bożą ma się to dokonać, poprzez modlitwę każdej nocy w wąwozie. Holofernes, urzeczony pięknem Judyty oraz jej obietnicami, na wszystko się zgodził. Czwartego dnia, a więc przed terminem wyznaczonym przez kapłana Ozjasza, wódz wyprawił wielką ucztę na cześć pięknej Żydówki. W jej trakcie tak mocno się upił, że padł odurzony winem na swoje posłanie. Wówczas Judyta, ponownie prosząc Boga o siłę, wzięła miecz Holofernesa i odcięła mu głowę. Następnie owinęła ją w kotarę, włożyła do torby, w której przechowywała żywność, i wraz ze służącą wyszła z obozu jak każdej nocy. Tylko tym razem nie do wąwozu, lecz do Betulii. Wypełniła bowiem swoją misję. Wróciwszy do swojego miasta, pokazała głowę Holofernesa, mówiąc: „Zabił go Pan ręką kobiety" (Jdt 13,15). W ten sposób mieszkańcy Betulii, a wraz z nimi cały Izrael, zostali oswobodzeni.
- Bohaterski czyn Judyty jest niewątpliwy. „Judyt wojująca" uosabia kobietę silną i walczącą. Potrzeba było wielkiej odwagi i determinacji w realizacji takiego przedsięwzięcia, a zarazem wyjątkowej ostrożności, aby się nie zdradzić. Piękna Żydówka jednak nic z tego czynu nie zostawia dla siebie, lecz wszystko przypisuje wszechmocy Pana Boga. Całe więc opowiadanie jest pochwałą wiary. Jest wiara w Boga zbawiającego swój lud. Można więc do niej odnieść słowa Pawła Apostoła:
„Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, nie z nas" - opowiadał ks. rekolekcjonista. Podkreślił, że mieszkańcy Betulii umieli wyrazić wdzięczność Judycie. Kapłan Ozjasz nazywa ją „błogosławioną spomiędzy wszystkich kobiet na ziemi".
- Judyta, a także Jael, są zapowiedzią w pełni błogosławionej jako jedynej w Nowym Testamencie - Maryi. Ona była namiotem dla Słowa, które stało się ciałem i zamieszkało między nami. Jezus Chrystus, Jej Syn, wypełnił to, co zostało powiedziane jako pierwsza Dobra Nowina, a mianowicie zgniótł głowę największemu nieprzyjacielowi człowieka, czyli Szatanowi. Maryja została nazwana błogosławioną, ponieważ uwierzyła, że spełnioną się słowa powiedziane Jej od Pana. W pokornym i całkowitym przyjęciu woli Bożej objawia się miłość. Błogosławioną Judytę również pobudziła miłość, aby ratować swój lud od okrutnej niewoli - podsumował ten wątek ks. Szmajdziński.
W kolejnej konferencji omówiona została postać Sary, małżonki Abrahama. Jest ona zapowiedzią Maryi - Matki łaski Bożej. Charakteryzowała ją cichość i pokora. - A czym jest pokora? Znajomością swojego miejsca.
Pierwsze miejsce zajmuje Bóg, a więc człowiek pokorny nie będzie się stawiał na pierwszym miejscu, bo ono jest należne Bogu. I taka jest Judyta i Sara - zaznaczył rekolekcjonista. Podkreślił, że Abraham jest rzeczywiście człowiekiem wiary, wierzy Bogu i jest Mu we wszystkim posłuszny, łącznie nawet ze złożeniem swojego syna w ofierze. Ale przecież Abrahamowi cały czas towarzyszy żona Sara. - Mało tego, jeżeli Abrahama nazywamy Ojcem naszej wiary, to o Sarze możemy powiedzieć, bez żadnej przesady, jako o matce naszej wiary, ponieważ wykazywała się tą samą wiarą i tym samym posłuszeństwem co Abraham, a nade wszystko miłością i wiernością swojemu mężowi - mówił ks. Mariusz.
Sara wiernie i w cichości podąża za swoim mężem Abrahamem, słucha go i szanuje, nazywając go panem. - Choć jej imię oznacza po hebrajsku księżniczka - tłumaczył biblista - to można zauważyć, że pełniła ona służebną rolę względem Abrahama. Towarzyszyła mu bez szemrań i powątpiewań w wędrówce do Ziemi Obiecanej. Wydaje się, że właśnie na ten moment należy zwrócić uwagę. To przecież nie tylko Abraham wykazał się wiarą, posłuszeństwem i męstwem, opuszczając swoją ojczyznę, ale te same cnoty stanowiły siłę Sary. Jako jego żona została włączona w obietnicę licznego potomstwa. To przede wszystkim na nią miały spaść trudy rodzicielstwa i macierzyństwa, a przecież była niepłodna. Na dobrą nowinę początkowo Sara zareagowała śmiechem, ale przejęta bojaźnią, która ukierunkowała ją na Boga, przyjęła Jego dar i stała się matką, co przyniosło wielką radość. Uznała, stając się zapowiedzią Maryi, że dla Boga naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych. Maryja również żyła wiernością danemu słowu, miłością do Boga, posłuszeństwem Bogu.
- Śmiech Sary - kontynuował swoje rozważanie ks. Mariusz - podczas zapowiedzi poczęcia i urodzenia syna może w pierwszym odczuciu wydawać się oznaką niewiary. Tak jednak nie jest. Po urodzeniu Izaaka Sara wyraża swoją radość i szczęście również poprzez śmiech. W przypadku Sary można więc uznać go za wyraz radości Bożej i nadziei. To prowadzi Sarę w świat wiary - Bóg jest w stanie zmienić, choćby najbardziej dotkliwą sytuację człowieka. „Moc poczęcia" dokonała się poprzez akt małżeński, ale przede wszystkim „przez wiarę" wobec Tego, kto udzielił jej obietnicy. Sara, podobnie jak jej mąż, wykazuje się posłuszeństwem, które pozwala jej wyjść nie tylko z własnej ziemi i pójść w nieznane, ale pokonać własne ograniczenia i niemoc. Dlatego można uznać ją za matkę wszystkich wierzących i zapowiedź Maryi, która w podobny sposób, aczkolwiek o wiele doskonalszy, uwierzyła słowu powiedzianemu Jej od Panu, za co błogosławią Ją wszystkie pokolenia. Bóg naprawdę czyni wielkie rzeczy w życiu człowieka i okazuje swoje miłosierdzie. Sara uczy tego, aby nawet pomimo niemocy przyjąć Boży dar z wdzięcznością i miłością. Sara więc, jako dzielna kobieta, wierzy i kocha całym sercem i jest posłuszna. Stała się matką dzięki łasce Bożej. Jest wiec zapowiedzią Maryi, Matki łaski Bożej, która dzięki tej samej łasce stała się Matką Syna Bożego.
Z kolei Rachab, kolejna bohaterka naszych rekolekcji, jest zapowiedzią Maryi Matki Miłosierdzia. Rachab była prostytutką. Z obłożonego klątwą Jerycha zostaje uratowana właśnie ona - nierządnica. Jerycho uchodzi za najstarsze miasto na świecie, ma ok. 10 tys. lat. Miasto otoczone potężnymi murami, położone najniżej na świecie. Jozue, chcąc dowiedzieć się o ubezpieczeniach Jerycha, wysłał dwóch zwiadowców. Znamienne jest, że od razu udali się oni do domu nierządnicy. Jak tłumaczył ks. Szmajdziński, w tamtych czasach prostytutki cieszyły się poważaniem, szacunkiem, nie każda kobieta mogła zostać prostytutką. Żeby być dopuszczoną do tego grona musiała być naprawdę ładną, pochodzić z dobrego rodu, być zamożną, wykształconą, kulturalną.
Dom Rachab przylegał do murów miejskich, prawdopodobnie był blisko bramy. Być może izraelscy zwiadowcy udali się od razu tam specjalnie po to, aby nie budzić niczyich podejrzeń. Jednak wiadomość o ich przybyciu szybko dotarła do króla Jerycha. Posłał on swoich ludzi z poleceniem, aby Rachab ich wydała. - W tym właśnie momencie rozpoczyna się droga ocalenia i nawrócenia owej nierządnicy. Świadoma tego, że naraża swoje życie, ukrywa dwóch Izraelitów na dachu swojego domu, przykrywając ich pod łodygami lnu, a następnie udziela im dobrych rad, dzięki którym mogli oni wrócić bezpiecznie do swojego obozu i dostarczyć oczekiwanych wiadomości. Natomiast wysłannikom królewskim podaje błędne informacje, kierując ich w przeciwną stronę. Łatwość, z jaką przyjmują jej słowa, świadczy, że mieli do niej zaufanie. W przypadku nierządnicy można to uznać za niezwykłe. Zręcznie więc, wykorzystując atuty swojej kobiecości, zaczyna grę na dwa fronty. Wykazuje się inteligencją i odwagą. Droga Rachab do wiary rozpoczyna się od zerwania więzów ze swoim narodem i miastem. Jego mieszkańcy korzystali z jej usług, traktując ją jako przedmiot seksualnej uciechy. Uznaje, że z dotychczasowym życiem należy zerwać. Zrywa z przeszłością, a przyszłość wiąże z ludem prawdziwego Boga - opowiadał ks. Szmajdziński.
- Jako nierządnica Rachab nie nawiązała prawdziwych osobistych relacji - ciągnął biblista. - Świadczy o tym fakt, że pośród bliskich sobie osób, które pragnie ocalić (rodzice i rodzeństwo), nie wymienia ani męża ani dzieci. Najprawdopodobniej ich nie miała. Nie poczuwała się zatem do jakiegokolwiek związku z mieszkańcami Jerycha, a także obowiązku poniesienia wraz z nimi śmierci. Swoją przyszłość wiąże z ludem prawdziwego i potężnego Boga. Dlatego jego wysłanników przyjmuje gościnnie, udziela schronienia, ukrywa i odsyła po kryjomu w drogę powrotną. Pełne zaangażowanie w ukrywaniu zwiadowców, jak i rozmowa z nimi wyraźnie pokazują nawiązanie bardzo osobistej relacji, co ponownie w przypadku prostytutki może wydawać się dziwne, a nawet niebezpieczne. Już tutaj Rachab jawi się jako „dzielna niewiasta", narażając swoje życie dla nieznanego jeszcze w pełni Boga i Jego ludu.
Nasz rekolekcjonista zwrócił także uwagę, że wiele pokazuje rozmowa Rachab ze zwiadowcami. Przede wszystkim jej słowa są bardzo bliskie tym, które wypowiedział Bóg, obiecując dać Izraelitom Kanaan na własność.
Rachab zna, podobnie jak mieszkańcy Jerycha, co Bóg dokonał dla swojego ludu, poczynając od przejścia przez Morze Czerwone. To spowodowało, że „strach przed wami padł na nas i wszyscy mieszkańcy kraju struchleli przed wami". Jej lęk, w przeciwieństwie do paraliżującego strachu mieszkańców Jerycha, jest pierwszym krokiem ku bojaźni Bożej, która jest początkiem mądrości. Ona nie czuje przerażenia, ale bojaźń Bożą. Świadczy o tym sposób, w jaki Rachab wypowiada się o Bogu: „Jahwe, Bóg wasz, jest Bogiem wysoko na niebie i nisko na ziemi". Jest to znany w Biblii tzw. meryzm, który oznacza, że Pan jest Bogiem całego świata. On jest mocniejszy od tego, co do tej pory znała i dlatego szuka ratunku u Niego, okazując życzliwość Jego wyznawcom.
- Można w tym przypadku powiedzieć, że jej wiara rodzi się z kobiecej intuicji. Ponadto sposób, w jaki Rachab mówi o Bogu, świadczy nie tylko o bojaźni i szacunku, ale być może już o początkach wiary w to, że Jahwe jest Bogiem jedynym. Nie wspomina bowiem swoich bogów o rodowodzie kananejskim. To wszystko sprawiło, że nierządnica z Jerycha prosi dla siebie i swojej rodziny o ocalenie. Choć nie była matką, to w ten sposób wyłania się jej instynkt macierzyński - mówił ks. Szmajdziński i zaznaczył, że Rachab określiła swoją postawę wobec zwiadowców jako ḥeseḏ, a to jest jedno z ważniejszych słów w Starym Testamencie. Tego też oczekiwała od Izraelitów po zajęciu Jerycha. Ten hebrajski rzeczownik kryje w sobie o wiele głębsze uczucia, niż tylko życzliwość, jak to ujmują niektóre polskie przekłady (Biblia Tysiąclecia, Biblia Paulistów). To słowo ma wielkie bogactwo, trudne do oddania po polsku.
- Przede wszystkim ḥeseḏ jest tym, co okazuje Bóg człowiekowi i czego zarazem On oczekuje od człowieka. To pojęcie zawiera w sobie wszystkie pozytywne uczucia i dlatego jest tłumaczone jako: miłość, miłosierdzie, łaskawość, dobroć, życzliwość, przychylność. Próbując połączyć te różne aspekty, ḥeseḏ można rozumieć jako „miłość miłosierną" (św. Jan Paweł II) albo „miłującą łaskawość" (śp. ks. prof. J. Kudasiewicz). Rachab ofiaruje swoją ḥeseḏ przedstawicielom Ludu Bożego (a więc pośrednio Bogu, w myśl zasady w Rdz 12,1: „Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławić będą"), i tego oczekuje od nich. Jej miłość, i to bardzo głęboka, wyprzedza samą wiarę. Postępuje jednak dokładnie tak, jak tego oczekiwał Bóg od swojego ludu, z którym zawarł przymierze. Przejawy „miłości miłosiernej" są - wydawałoby się - czymś niespotykanym jak na prostytutkę! - mówił ks. Szmajdziński.
Podkreślił, że pragnienie Rachab zostało spełnione. Doczekała się ona ḥeseḏ za swoją ḥeseḏ. Lud Boży dotrzymał swojej obietnicy, o czym zapewnili ją wysłannicy. Jej dom, zaznaczony purpurowym sznurem przypominającym krew ocalenia w Egipcie, stał się swego rodzaju arką Noego, ratującą ludzi przed kataklizmem. Więcej, została ona włączona do społeczności Ludu Wybranego i to w samo jego centrum, czyli do pokolenia Judy. Zgodnie z genealogią przedstawioną przez Mateusza Rachab została żoną Salmona, a ich synem był Booz. Tak oto dawna nierządnica z Jerycha stała się praprababką króla Dawida, a w konsekwencji przodkiem Jezusa z Nazaretu. Otworzyła ona także drogę dla „obcych" do wspólnoty Ludu Wybranego. Jej synową będzie Rut Moabitka - również nawrócona poganka. W ten sposób Rachab została włączona w poczet czcigodnych matek Izraela, który początek bierze od Sary, a kres osiąga w Maryi.
- Rachab, przechodząc od nierządnicy z Jerycha do matki Izraela, ukazuje się jako kobieta pełna najpierw miłości, a następnie wiary. Dzięki temu dostąpiła zbawienia. Pomimo swojego grzesznego życia, wyprosiła ocalenie dla rodziny i skoro Bóg wysłuchał grzeszną kobietę, to o ileż bardziej wysłucha nasze modlitwy, gdy są zanoszone przez Maryję Matkę Miłosierdzia - konkludował rekolekcjonista.
Dalej opowiedział o Rut, która jest zapowiedzią Maryi jako Panny wiernej. Rut jest wierna, pokorna, bogobojna, robi wszystko dla dobra swojej teściowej. I szybko przechodzi z wiary pogańskiej do wiary w prawdziwego Boga. Jest to kobieta piękna. Warto o tym pamiętać, bo piękno i dobro było w tamtym świecie tożsame. Tak więc to piękno jest przynajmniej zapowiedzią jej dobra. Z kolei Tamar i Batszeba, kolejne bohaterki Starego Testamentu omawiane na naszych rekolekcjach, są zapowiedzią Maryi jako królowej rodzin. Natomiast postać Rebeki pokazuje, do czego może prowadzić źle pojmowana miłość rodzicielska. Postawa Rebeki jest świadectwem tego, że człowiek może wybrać złą drogę do realizacji dobra, które sobie upatrzył.
Podczas ostatniej konferencji rekolekcyjnej ks. Szmajdziński mówił o Kobiecie - Mądrości. Nie jest to co prawda żadna konkretna kobieta, tylko raczej pewien symbol - ideał, ale ostatecznie tą abstrakcyjną Kobietę - Mądrość uosabia Maryja. - Dla biblijnego Izraela mądrość polega na bojaźni Bożej. Mądrością jest nie tyle wiedza, relacja do świata czy człowieka, ale jedynym punktem odniesienia w kontekście prawdziwej mądrości jest Bóg. Kobieta - Mądrość ma świadomość, że jest współtowarzyszką samego Boga. Jest tak wielka, że uczestniczy w dziele stwórczym Boga. Kobieta - Mądrość jest nie tylko towarzyszką Boga, ale pragnie również być towarzyszką człowieka. Chce przyciągnąć ludzi, ale ukierunkowuje ich na Boga. Jeżeli człowiek będzie żył mądrością, to odziedziczy nieśmiertelność, życie wieczne - mówił ks. Szmajdziński.
Podsumowując, nasz rekolekcjonista podkreślił, że Stary Testament ukazuje szereg pięknych i mężnych kobiet pełnych cnót, zwłaszcza miłości. One stanowią chlubę biblijnego Izraela, są wzorem chrześcijańskiego postępowania jako żony i matki, a nade wszystko osoby całkowicie oddane Bogu. Ich wiara wyrażana poprzez uczynki miłości sprawiła, że stały się dla nas kolejnymi świadkami i wzorami przylgnięcia do Boga. - Te kobiety uczą nas trwania przy Bogu, pragnienia bycia razem, a także podjęcia się nawet najtrudniejszych i najbardziej niebezpiecznych przedsięwzięć, jeżeli one mogą służyć dobru naszemu i naszych bliskich. Miało to miejsce w życiu Rachab, a jeszcze bardziej dramatycznie w życiu Judyty. Przywołane przykłady ukazują nam także, że dla wierzącej kobiety najpiękniejszym i najważniejszym powołaniem jest macierzyństwo. Na nie, jak pokazuje przykład Sary, można w razie potrzeby czekać latami. Każde niebezpieczeństwo, trud czy ograniczenie musi być przyjęte z wiarą. W przeciwnym wypadku stałoby się jedynie bezsensownym cierpiętnictwem. Sara, Rachab i Judyta, jak i wiele innych czcigodnych starotestamentowych kobiet, wskazują jak stać się oblubienicą Chrystusa. To właśnie one, także wiele innych kobiet, a nade wszystko Maryja, uczą nas, jak miłością ożywiać swoją wiarę i dzięki niej ofiarować się Bogu. Tylko na takiej drodze można podobać się Bogu - podsumował ks. Mariusz Szmajdziński.