Rekolekcje w Licheniu 3-6 lipca 2014
„Z Maryją jesteśmy uczniami Chrystusa" - to temat rekolekcji maryjnych Sodalicji Mariańskich, które w dniach 3-6 lipca odbyły się w Licheniu.
W rekolekcjach, które poprowadził ks. Janusz Kumala, marianin, mariolog i dyrektor miejscowego Centrum Formacji Maryjnej, uczestniczyła bardzo duża grupa sodalisów, sodalisek, ich rodzin i przyjaciół. Opiekę duchową, oprócz księdza rekolekcjonisty, zapewniał o. Emilio de Cardenas, moderator Federacji SM.
Program rekolekcji był intensywny, ale pozostawiono wystarczająco dużo czasu do prywatnego zagospodarowania: indywidualnej modlitwy czy lektury, zwiedzania, spacerów, rozmów. Głównym punktem każdego dnia była Msza św. odprawiana w licheńskiej Bazylice (ostatniego dnia w kaplicy Domu Pielgrzyma). Uczestnicy brali także udział w Apelach Maryjnych, procesjach maryjnych ze światłami, odmawiali Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego, odprawili Drogę Krzyżową na Golgocie. Spotkali się z budowniczym sanktuarium licheńskiego księdzem kustoszem seniorem Eugeniuszem Makulskim MIC i zwiedzili Muzeum im. ks. Józefa Jarzębowskiego, sodalisa i marianina, autora sodalicyjnego hymnu Błękitne rozwińmy sztandary.
Najważniejsza była jednak modlitwa i konferencje duchowe głoszone przez księdza rekolekcjonistę. - Jesteśmy tutaj nie dlatego, że nie mieliśmy innych pomysłów na spędzenie tych kilku dni. To Duch św. sprawił, że tu przyjechaliśmy i to On chce nas jeszcze bardziej uświęcić i prowadzić drogą coraz lepszego życia - mówił na początku rekolekcji ks. Kumala. Zachęcił, aby spojrzeć na swoją przeszłość i podziękować Bogu za wszystko, co było dobre. Ale zobaczyć też to, co było złe i powierzyć to Bożemu Miłosierdziu. - Ważne jest również spojrzenie na teraźniejszość i zadanie sobie kilku pytań. Jakim jestem człowiekiem? Jak realizuję moje obowiązki? Jakie są moje relacje z ludźmi? Jaka jest moja relacja z Bogiem? Kim On jest dla mnie? Czy jest w centrum mojego życia? Jaka jest moja modlitwa? Istotne jest także spojrzenie w przyszłość, czyli przełożenie na konkret życia tego, co odkrywamy podczas modlitwy. Chodzi o to, żeby być otwartym na Boże działanie. Tak jak otwarta była Maryja. Ona jest żywą Ewangelią. Ona najpełniej Ewangelię wcieliła w życie i realizowała słowo Jezusa. Dlatego jest dla nas wzorem - tłumaczył ks. rekolekcjonista.
W dalszej części rekolekcji ks. Kumala ukazał trudne wybory, których Maryja musiała dokonać i w których jest dla nas przykładem doskonałego zaufania Bogu. Decyzja przyjęcia Bożego zaproszenia do bycia Matką Mesjasza w Jej ówczesnej sytuacji groziła ogromnymi problemami, oskarżeniem o cudzołóstwo i ukamieniowaniem. Nie mogła jednak uciec od tej decyzji, odwlekać jej. Nie stawiała żadnych warunków, nie targowała się z Bogiem, po prostu zaufała, że wszystko potoczy się zgodnie z Jego wolą.
Innym niezwykle trudnym momentem było dla Maryi wierne trwanie na Golgocie przy umierającym Synu. Z Jego ust usłyszała wtedy, że odtąd Jan jest Jej synem. - Dlaczego Jezus tak powiedział? - zastanawiał się ks. Kumala. - Przecież Maryja miała tylko jednego syna - Jezusa, a innych dzieci nie miała. Jan również nie był jej dzieckiem. Chrystus chce nam przez to powiedzieć, że aby być dzieckiem Maryi, trzeba stać się Jezusem. Jan jest dzieckiem Maryi właśnie dlatego, że jest blisko Jezusa, jest z Nim zjednoczony, wypełniony Jego miłością, objawia się w nim Jezus. To jest cel naszego życia duchowego, aby tak utożsamiać się z Chrystusem, aby Nim być. Stajemy się Chrystusem poprzez naśladowanie Go, zjednoczenie z Nim. Maryja patrząc na Jana, widzi w nim Jezusa. A patrząc na nas też chce widzieć w nas Jezusa. Tym bardziej jesteśmy dziećmi Maryi, im bardziej jesteśmy podobni do Syna Bożego. To jest najgłębszy wyraz naszej maryjności.
Rekolekcjonista wspominał postać śp. Marii Szymanowskiej (1901-1983), nauczycielki, katechetki i licheńskiej „sekretarki". Przez ostatnie 13 lat życia, będąc już na emeryturze, mieszkała w Licheniu, zajmowała się administracją i przede wszystkim odpowiadała na listy, które w dużej ilości przychodziły do sanktuarium. Ludzie dzielili się głównie swoimi problemami, zmartwieniami, cierpieniami. Prosili o pomoc i radę. - Maria Szymanowska czytała te listy i na nie pięknie odpowiadała. Nie były to standardowe odpowiedzi, czy jakieś ogólniki. Poprzez modlitwę za nadawców najpierw wnikała w problemy tych ludzi i potem dzieliła się z nimi swoimi przemyśleniami. W ten sposób służyła temu sanktuarium, wiązała z nim ludzi, ukazywała im obecność Matki Najświętszej w ich życiu. Niech będzie dla nas wzorem i przykładem pięknego życia. My też jesteśmy powołani przez Boga do służby, też mamy jakieś zadanie do wypełnienia. Nikt nie może powiedzieć, że jest już na emeryturze, jego czas już przeminął i teraz będzie tylko odpoczywał. Dla każdego z nas jest przeznaczone zadanie, niezależnie od tego ile mamy lat. Zawsze do końca mamy służyć Bogu i ludziom - tłumaczył ks. Kumala.
Maria Szymanowska po śmierci została pochowana na licheńskim cmentarzu. Uczestnicy rekolekcji nawiedzili jej grób, modlili się, złożyli kwiaty. Grób ten jest często odwiedzany przez tych, którzy korespondowali z Marią Szymanowską, pamiętają jej mądre i inspirujące listy. Większość pewnie nie zdawała sobie sprawy, że prosta kobieta, która do nich pisze, jest mistyczką. W dwutygodniku diecezji kaliskiej „Opiekun", spowiednik i kierownik duchowy Szymanowskiej o. Julian Piskorek SJ napisał o niej: „Była duszą obdarzoną charyzmatami i łaskami modlitwy mistycznej. Wyrazem tego były śluby, jakie składała z natchnienia Bożego i za zgodą spowiedników: ślub czystości i dziewictwa, ślub posłuszeństwa woli Bożej, ślub miłości Bożej i ślub ofiary za Kościół. Zjednoczona z Bogiem odgadywała cierpienia ludzi i potrafiła ich skutecznie pocieszać. Rozdawała Boga, którym żyła na co dzień, i którego doświadczała w sobie niemal fizycznie. Dała temu wyraz w Modlitwie o łaskę oddania się Bogu: Spragniony życia mistycznego w duszach ludzkich, przedłużaj je, o Panie, we mnie, jak Sam tylko chcesz. Módl się we mnie i przeze mnie."
Rekolekcje sodalicyjne zakończyły się 6 lipca Mszą św. w kaplicy Domu Pielgrzyma. W prezbiterium stał Tryptyk Matki Bożej Sodalicyjnej. Był to piękny czas modlitewnego spotkania wszystkich pokoleń sodalisów, sodalisek i ich rodzin, od tych najstarszych, po najmłodsze, kilkuletnie dzieci.